poniedziałek, 30 lipca 2012

Scarlett: Barbara Baraldi

 
Pierwszy raz i zapewne nie ostatni nabyłam książkę, sugerując się jej okładką. Tajemnicza karmazynowa kula przywodząca na myśl księżyc, na matowym czarnym tle, ozdobionym błyszczącymi zawijasami. Tak, ta okładka miała w sobie coś tajemniczego. Dodam, że skusiła mnie również jej cena, ponieważ została ona przeceniona na niecałe 15 zł. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o kase, a w moim przypadku jest to pewne.
"Scarlett" to pierwsza wydana w Polsce powieść Barbary Baraldi, przez wielu uważanych za najważniejszą autorkę nowego nurtu włoskiej powieści gotyckiej. Uhonorowana włoskimi nagrodami literackimi, jest autorką kilku powieści i zbiorów opowiadań o tematyce noir. Zbiera gotyckie lalki i tworzy amulety zgodnie z fazami księżyca." 

Pomyślałam, że tak barwna osoba, uznana za najważniejszą autorkę włoskiej powieści gotyckiej nie może popełnić złej książki. Pomyłka! Wiem, że wiele osób jest zachwyconych "Scarlett", ale przypuszczam, że są to w większości nastolatki oczekujące od książki nieskomplikowanego romansu i sztampowej akcji. Ona go poznaje, zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia i już do końca powieści myśli tylko o tym, by już zawsze być przy jego boku. Banał nad banałami.

Zacznijmy jednak od początku.Książka rozpoczyna się niechcianą przeprowadzką Scarlett i pierwszymi dniami w nowej szkole. Jak wiele powieści zaczyna się podobnie? Nie jestem nawet w stanie tego zliczyć. Oczywiście wedle mody panującej na mdłe i niczym się nie wyróżniające postaci książek, nasza główna bohaterka jest wcieleniem przeciętności. Nie dba o fryzurę, nie interesuje się modą, nie jest piękna, mądra, ani nawet zabawna. Jednak posiada artystyczną duszę, przez co maluje obrazy jakiś ponurych katedr i zaczytuje się w klasycznych książkach. Niezrozumiana szesnastolatka, jakież to oryginalne. Najśmieszniejsze jest to, że jak zawsze musi się w niej zakochać co najmniej trzech chłopców i to koniecznie do szaleństwa! W tej książce schemat goni schemat. Ciężko napisać coś więcej, aby nie zdradzać fabuły, którą można by streścić w zaledwie kilku zdaniach.

Bardzo zdziwiła mnie też narracja. Pisana w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym, ale w tak dziwaczny sposób, że czasami miałam ochotę cisnąć książką o ścianę. Krótkie, nic nie wnoszące do fabuły zdania, aż chrzęściły między zębami.  Jeśli dodamy do tego sztampowe postaci, mało oryginalny pomysł nawet jak na paranormal romance i suche, pozbawione życia dialogi, otrzymamy dość ciężkostrawną papkę.
 
Co więc jest dobrego w tej książce? Kilka dość udanych opisów słonecznej Toskanii, nieliczne ciekawe epizody z życia Scalett jak na przykład; zapoznanie nowych koleżanek w szkole, rozmowy z bibliotekarzem i wspomnienia związane z babcią - te fragmenty czytało się naprawdę miło. Trzeba oddać Baraldi hołd za to, że potrafi wspaniale opisać życie zwyczajnej rodziny, bo to wyszło jej najlepiej. Codzienne sprzeczki głównej bohaterki z jej znerwicowaną matką, obraz wiecznie zapracowanego ojca, oraz przesłodki, mały Marco, dodały tej powieści nieco ciepła i sprawiły, że byłam w stanie przeczytać ją do końca. Mimo wszystko, książkę mogę polecić jedynie osobom szukającym nieskomplikowanej historii z gatunku paranormal romance, które nie mają wielkich wymagań co do oryginalności fabuły. 

4 komentarze:

  1. Już mi się nie chce czytać po twoim opisie xD

    Wniosek: Nie oceniajmy książek po okładce.

    Czekam na kolejny post =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytaj i miej własne zdanie każdy lubi inny rodzaj literatury

      Usuń
  2. Ja zdecydowanie nie jestem nastolatką,uwielbiam książki a te przeczytałam jednym tchem w 3 dni. Polecam ,książka to dobry relaks:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie, że każdy powinien wyrobić sobie sam zdanie. Ja swojego nie zmieniłam. Dalej uważam, że ta pozycja jest raczej słaba, jednak nikomu nie zabraniam myśleć inaczej. Są i tacy, co nie lubią Tolkiena i mają do tego pełne prawo. ;)

    OdpowiedzUsuń

 

Sample text

Sample Text

Sample Text