To nie jest recenzja, to ostrzeżenie. Drogi czytelniku jeśli
Twój portfel nie pęka w szwach od nadmiaru do niczego Ci nie potrzebnej
gotówki, nie kupuj tej książki! Zaoszczędzisz trzydzieści złotych, które
będziesz mógł później wydać na znacznie lepszą pozycję.
"Sookie pracuje jako kelnerka w małym miasteczku w
Luizjanie. Rzadko chadza na randki, gdyż jej dar czytania w ludzkich umysłach
zniechęca mężczyzn. Pewnego dnia pojawia sie jednak Bill, jest wysoki,
ciemnowłosy i przystojny, a Sookie nic nie słyszy w jego umyśle. Wydaje się
idealnym chłopakiem dla kelnerki. Tyle, że Bill jest wampirem, a w okolicy giną
dwie dziewczyny. Zaczyna się polowanie na wampiry."
Cóż można napisać o "Martwym aż do zmroku"? Tym
razem książka nie kusi już okładką. Wręcz przeciwnie. Zdjęcie dziewczyny
oblizującej zakrwawione usta jest dość tandetne, tak samo jak streszczenie
umieszczone z tyłu książki. Nie interesuje mnie bowiem fakt, że na podstawie
serii opowiadań o Sooki Stackhouse powstał serial "Czysta Krew",
którego twórca spłodził również "Sześć stóp pod ziemią", czy to że
owy serial jest teraz emitowany na HBO. Tanie chwyty marketingowe, które na
mnie nie działają i w żaden sposób nie wpłynęły na moją ocenę samej lektury.
Dobra wiadomość jest taka, że książkę dostałam od koleżanki
i nie wydałam na nią ani złotówki. Zła jest taka, że czytałam ją z wielkim
bólem przez prawie trzy miesiące, wracając do niej raz na jakiś czas, kiedy
skoczyłam już jakąś inną pozycję. "Martwy aż do zmroku" jest
niewyobrażalnie nudną, ciągnącą się w nieskończoność książką. Gdybym miała
określić ją jednym zdaniem, brzmiałoby ono : flaki z olejem.
Wielkie brawa dla Charlain Harris za to, że trafiła do grona
moich najmniej lubianych autorów książek. Jej nazwisko zapisałam w swoim
notesie, opatrując je wielkimi czerwonymi literami układającymi się w wyraz
GRAFOMANKA. Harris potrafi zamienić
nawet najgorętszą scenę łóżkową w przegadaną, monotonną czynność i uczynić
brutalne morderstwo zwyczajnie nudnym. Ta książka to zmarnowany potencjał na
naprawdę dobrą opowieść.
Historia zaiste zapowiadała się ciekawie i do tego dość
humorystycznie, co na początku przypadło mi nawet do gustu. Jednak z czasem
wszystko posypało się jak domek z kart i nic nie było już w stanie uratować
tego dziwnego tworu. Całość; począwszy od głównej bohaterki przez stworzony
świat, mdłe wampiry, bezbarwne postacie drugoplanowe, pozbawione życia dialogi
i beznadziejny wątek romantyczny sprawiało, że moje oczy odmawiały dalszego
śledzenia tekstu.
Ostrzegam przed tą książką. Na okładce krwawią co prawda
usta, ale od jej czytania mogą krwawić co najwyżej oczy.